Powiat Rzeszowski - siła inwestycji
Preferencyjne pożyczki między innymi na poprawę efektywności energetycznej
Międzynarodowe targi w Kanadze

W Rzeszowie nie czeka się na operację zaćmy

Opublikowano: 2019-11-25 14:41:52, przez: admin, w kategorii: Region

Konferencja Okulistyczna „Sokolim Okiem” już po raz siódmy

W Rzeszowie nie czeka się na operację zaćmy

 

Konferencja odbyła się 22-23 listopada br. w Hotelu Prezydenckim w Rzeszowie. To wydarzenie, podczas którego znani okuliści dzielą się swoimi doświadczeniami z lekarzami okulistami z Rzeszowa i sąsiednich ośrodków, jest największym tego typu w regionie. Organizatorem konferencji jest od początku Visum Clinic w Rzeszowie - specjalistyczny ośrodek okulistyczny, który istnieje na rynku już od 11 lat.

 

W Rzeszowie nie czeka się na operację zaćmy

W tym roku aż dwie z czterech konferencyjnych sesji były poświęcone problemom związanym z chirurgią zaćmy.

- Największym sukcesem ostatnich lat w chirurgii zaćmy jest to, że udało się przeorganizować oddziały okulistyczne w kierunku systemu jednodniowego – podkreśla prof. dr hab. n. med. Marek Rękas z Kliniki Okulistyki Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, konsultant krajowy ds. okulistyki, jeden z prelegentów siódmej edycji Konferencji Okulistycznej „Sokolim Okiem”.

 

Dr n. med. Mariusz Spyra, dyrektor medyczny Visum Clinic i przewodniczący Komitetu Organizacyjnego konferencji, uważa to za rzecz naturalną: - Usunięcie zaćmy to najczęstszy zabieg operacyjny wykonywany w okulistyce, jeśli nie w ogóle w całej chirurgii.

 

W tym bloku tematycznym dużym zainteresowaniem cieszył się wykład prof. Marka Rękasa nt. organizacji leczenia operacyjnego zaćmy w systemie jednodniowym. Zdaniem krajowego konsultanta ds. okulistyki, w ostatnich latach udały się dwie rzeczy. Pierwsza to przeorganizowanie oddziałów okulistycznych w kierunku systemu jednodniowego (pacjent wraca do domu w tym samym dniu, w którym był operowany), co znacznie zwiększyło liczbę wykonywanych zabiegów, a w konsekwencji skróciło kolejki do operacji.

 

Druga rzecz to otwarcie rynku operacji zaćmy dzięki temu, że płatnik, czyli NFZ, przejął całość płatności za te operacje w Polsce. - Kiedyś NFZ wyznaczał limit w kontrakcie i jeżeli oddział go przekroczył, ponosił koszty sam – przypomina prof. Rękas.

 

Te zmiany cieszą dr. Mariusza Spyrę: - Coraz więcej pacjentów choruje na zaćmę. Kolejki przez lata się wydłużały, ludzie czekali na operację latami. Odkąd zostały uwolnione limity, te kolejki skróciły się; w Rzeszowie czy w ogóle na Podkarpaciu już się nie czeka na zabieg. W Czechach rozwiązano ten problem już kilka lat temu i wielu pacjentów wyjeżdżało tam, żeby się zoperować. My też dążymy do tego, żeby organizację operacyjnego leczenia zaćmy ulepszyć, żeby dostęp do operacji nie był limitowany i żeby było na tyle pieniędzy, by można było zoperować pacjenta w sensownym terminie.

 

Zdaniem dyrektora medycznego Visum Clinic, brak limitów generuje konkurencję jakościową: pacjent idzie nie tam, gdzie dostanie się bez kolejki, tylko do ośrodka, który ma dobrą renomę.

Połączyć jakość z płatnością

 

W dyskusji dopytywano, co z tymi pacjentami, których ze względu na wiek, powikłania czy stan ogólny trzeba przetrzymać na oddziale dłużej niż jeden dzień. - 20 proc. pacjentów można zostawić na oddziale, i więcej ich na pewno nie ma, a oddział ma normalnie płacone jak za każdą operację – przypomina prof. Rękas.

 

Krajowy konsultant ds. okulistyki przekonuje, że tego typu problemy rozwiąże wprowadzany obecnie system oceny jakości, rozumiany dwojako. Pierwszy aspekt to ocena ośrodków od strony lekarskiej. Od lipca ub.r., kiedy ukazało się stosowne rozporządzenie prezesa NFZ, zbierane są dane, które posłużą do oceny poszczególnych ośrodków. Trzeba połączyć jakość z płatnością, czyli tak zmodyfikować system, aby ośrodkom, które leczą trudniejsze przypadki, zapłacić za takiego pacjenta więcej. Aby jednak taki system zadziałał, ośrodki muszą, jak podkreśla prof. Rękas, nauczyć się sprawozdawać, gdyż na początku obowiązywania rozporządzenia przekazywane dane nie były zbyt wiarygodne. - Dziś wygląda to już o wiele lepiej – uspokaja prof. Rękas.

 

Drugi aspekt to ocena jakości dokonywana przez pacjenta, który może się nie znać na wysokospecjalistycznych szczegółach zabiegu, ale potrafi ocenić atmosferę na oddziale czy to, w jaki sposób został obsłużony przez zespół pomocniczy. – Wojskowy Instytut Medyczny nawiązał współpracę z ośrodkami międzynarodowymi, które taką jakość promują – informuje prof. Rękas. I dodaje, że potrzebny jest program pilotażowy, który pomoże zaimplementować taki system w polskich warunkach.

 

„Poziom kosmiczny” jest bardzo drogi

Konferencja „Sokolim Okiem” była zawsze okazją do zaprezentowania nowinek technologicznych w świecie okulistyki. Taką nowinkę prezentował wykład lek. med. Adama Słoki z Wojewódzkiego Szpitala Okulistycznego w Krakowie i Gabinetu Okulistycznego ZOZ w Dębicy „Cataract Refractive Suite” – Konfiguracja przyszłości w chirurgii refrakcyjnej zaćmy. Tę prezentację skomentowano później, że pod względem technologicznym pokazana metoda prezentowała „poziom kosmiczny”. Jak zaznaczył prelegent, to, czy tak ultranowoczesna technika znajdzie zastosowanie na bloku operacyjnym, będzie zależało od wielu czynników, przede wszystkim od finansowania przez NFZ.

 

Dr Spyra jest w tej kwestii sceptyczny. Przynajmniej na razie. - To są metody, które angażują duże środki technologiczne, dużo laserów, urządzeń pomiarowych, jak również sporo czasu chirurga – wylicza. - Jest to procedura bardzo wysoko technologicznie zaawansowana, ale też bardzo droga. Pacjentów nie stać, by płacić dwa, trzy razy więcej za zabieg, tym bardziej, że nie jest on refundowany. Te lasery są w nielicznych ośrodkach w Europie – tam, gdzie bogatych ludzi na to stać. Może kiedyś to będzie standardem i zostanie wprowadzone, natomiast na razie jest to technologia poza naszym zasięgiem finansowym.

 

Wśród zgłoszonych postulatów był także m.in. ten dotyczący refundacji cross linkingu - zabiegu stosowanego w leczeniu stożka rogówki (dr n.med. Agnieszka Cisek – Visum Clinic, Wojewódzki Szpital w Tarnobrzegu i Katedra Nauk Morfologicznych UR)

 

Współpraca popłaca

Po wykładzie dr. hab. n. med. Joanny Gołębiowskiej ze Świata Oka Centrum Okulistycznego w Warszawie nt. „Rola OCT (optyczna koherentna tomografia oka – przyp. aut.) w diagnostyce chorób plamki związanych ze zwiększoną grubością naczyniówki – pachychoroid spectrum diseases”, prof. dr. hab. n. med. Ewa Mrukwa-Kominek z Katedry Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach zaproponowała współpracę pomiędzy oboma ośrodkami w rozwiązaniu pewnego okulistycznego problemu.

 

- OCT to dobre urządzenie – tłumaczy prof. Mrukwa-Kominek. - W oparciu o badanie OCT np. powstają nowe jednostki chorobowe. W tym przypadku badający znaleźli powtarzalność w pewnych sytuacjach obrazu angio-OCT, nie tylko ze strony siatkówki, ale także naczyniówki. Nie bardzo potrafią zinterpretować, dlaczego tak się dzieje. My zaproponowaliśmy im współpracę, ponieważ mamy w Katowicach takie urządzenia, które potrafią zróżnicować pewne czynnościowe zaburzenia, włącznie z naczyniowymi. Dogadaliśmy się, że pani doktor przyśle nam tych pacjentów, abyśmy ich „dodiagnozowali”.

 

Na pytanie, czy taka współpraca może przynieść ważne odkrycie z dziedziny okulistyki, prof. Mrukwa-Kominek odpowiada twierdząco. - Jeżeli potwierdzimy, że tło tego zjawiska jest naczyniowe, to będzie wtedy istotna współpraca z chirurgami naczyniowymi i kardiologami. A jeżeli potwierdzimy, że nie ma to żadnego związku z krążeniem w gałce ocznej, to też to będzie cenne odkrycie, bo nie będziemy wtedy takiego pacjenta niepotrzebnie leczyć. Ale tak naprawdę to „melodia przyszłości”.

 

Prof. Mrukwa-Kominek dodaje, że ta sprawa pokazuje, jak istotna jest współpraca pomiędzy różnymi ośrodkami okulistycznymi.

 

Bardzo interesujący był „blok dziecięcy”. Barbara Pakuła, optometrysta, przekonywała, że nie warto poprzestawać na badaniu podstawowym dziecka. Zachęcała do zrobienia badania kompleksowego, biorącego pod uwagę cztery płaszczyzny, nazwane przez prelegentkę „kamieniami milowymi”: wady wzroku, zaburzenia akomodacji, heterotropie/forie i optodysleksja.

 

- Większość osób myśli, że dobre widzenie jest wtedy, kiedy widzimy ostro z daleka i bliska – tłumaczy Barbara Pakuła. - A to nie chodzi tylko o to, czy jest ostro, ale czy cały czas jest ostro, czy widzenie się nie rozdwaja, czy się pacjentowi dobrze czyta. Podstawowe badania ogranicza się do zbadania ostrości i ewentualnie wady wzroku. A to jest zdecydowanie za mało, zwłaszcza że dzisiejsze czasy dają oczom „w kość”. Oczy są przemęczone, brak higieny wzrokowej, za dużo pracy, stres. To dotyczy także dzieci.

 

Prelegentka przekonuje, że takie kompleksowe badanie powinno obejmować diagnozę zarówno okulisty, jak i optometrysty, którzy wzajemnie się uzupełniają. Warto je zrobić w przypadku, gdy dziecko ma np. problemy z nauką, gdyż może się okazać, że ich przyczyny są natury okulistycznej, a nie psychologicznej, a zatem bezsensowne jest szukanie ratunku w poradni psychologiczno-pedagogicznej.

 

- Zanim pójdziemy do poradni, powinniśmy się zgłosić na takie badania – przekonuje Barbara Pakuła. - Dzięki nim będziemy mieć pewność, czy problemy dziecka z nauką wynikają z wady wzroku, czy nie. Jeżeli wynikają, to trzeba mu pomóc. Jeśli nie, to trzeba się udać z dzieckiem do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Nie można tego pomylić. Nie szukajmy problemów psychologicznych tam, gdzie dziecko ma kłopoty ze wzrokiem.

 

- Są dzieci, które przychodzą do domu i mówią, że nie rozwiązały sprawdzianu, bo nie widziały kartki. Co robi rodzic? Sprawdza, czy dziecko widzi do dali, np. samochody na parkingu, i do bliży, np. kartkę papieru – opowiada Barbara Pakuła. Okazuje się, że widzi. Jak to zinterpretować? – Podczas sprawdzianu mogło dojść do skurczu akomodacji, mógł też układ wzrokowy nie zadziałać prawidłowo z powodu stresu i przemęczenia. Ta sytuacja przeminęła, dziecko widzi, ale sprawdzianu nie napisało. A zatem czy kłamie? Niekoniecznie. To syndrom naszych czasów. Kiedyś w ogóle nie było tych problemów, bo dzieci nie były tak obciążone.

 

Prelegentka podkreśla, że chce propagować tę wiedzę – i robi to w artykułach, na blogu czy podczas szkoleń. - Nie można dyskwalifikować dziecka na zasadzie: głupi jesteś, bo robisz błędy ortograficzne. A jak ma nie robić, skoro przerzuca wzrok na tablicę i musi pomrugać trzy razy oczami, zanim zobaczy ostro?!

 

Podczas konferencji poruszonych zostało wiele specjalistycznych problemów dotyczących sposobów postępowania w przypadkach m.in. nowotworów spojówki i przedniego odcinka oka, otworu plamki, krótkowzroczności czy zaburzeń widzenia obuocznego i akomodacji u dzieci.

Uczestnicy konferencji mogli usłyszeć prawdy raczej znane (jak ta, że dzieci nie wyrastają z zeza, a jego leczenie powinno się rozpocząć natychmiast po wykryciu – dr hab. n. med. Erita Filipek z Katedry Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach), jak i nieco zaskakujące (czytanie w pozycji siedzącej powoduje większy postęp w krótkowzroczności niż w leżącej z ugiętą głową - prof. dr hab. n. med. Dorota Pojda-Wilczek z Katedry Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu medycznego w Katowicach).

 

 

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij