Powiat Rzeszowski - siła inwestycji
Preferencyjne pożyczki między innymi na poprawę efektywności energetycznej

Problemy i szanse podkarpackiego pszczelarstwa

Opublikowano: 2016-10-09 20:42:26, przez: admin, w kategorii: Rolnictwo

PODKARPACKIE. W Urzędzie Marszałkowskim odbyło się w sobotę XII Podkarpackie Święto Miodu.

Fot. Pixabay/CC0

Fot. Pixabay/CC0

 

Uczestnikami było ponad 200 pszczelarzy. Ponadto kilkaset osób odwiedziło stoiska, gdzie można kupić miód i inne produkty pszczele (piegżę, wosk, propolis).

Spotkanie i towarzysząca mu konferencja były okazją do omówienia sytuacji w podkarpackim pszczelarstwie. Na Podkarpaciu do Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie należy 2480 osób, grupowanych w 55 kołach. W tym roku pojawiły się dwa nowe koła. Wzrosła także liczba rodzin pszczelich – jest ich ponad 62 tysiące, rok temu było około 55 tysięcy. W tym roku pszczelarze pozyskali mniej miodu niż z poprzednich latach. Średnio 13 kilogramów z jednego ula, podczas gdy rok temu było to nawet 23 kilogramy.

- Najczęściej były to spadź iglasta, nawłociowy i wrzosowy – mówi Tadeusz Dylon, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie.

„Podkarpacki Miód Spadziowy” zarejestrowany jest w Unii Europejskiej jako produkt z chronioną nazwą pochodzenia. Jednak nie pozyskuje się go aż tak wiele, by zainteresowali się nim wielcy odbiorcy. W tym roku jest to około 3,5 tony. Przy czym jest to produkt najwyższej jakości, a zatem także drogi.

Opryski szkodzą pszczołom

Prezes Tadeusz Dylon w wśród głównych problemów branży wymienia podtruwanie i zatruwanie przez rolników, czasem świadomie, czasem nieświadomie, przez prowadzenie oprysków w ciągu dnia. Tymczasem to niedopuszczalne.

- Osobiście zetknąłem się z sytuacją, gdy rolnik prowadził w pobliżu mojej pasieki oprysk około godziny 10 rano - mówi Tadeusz Dylon. - Był zdziwiony, że zwracam mu uwagę. Zaprzestał dopiero gdy powiedziałem ,że poinformuję policję.

W gminie Boguchwała był też taki przykład. Zgłasza się do Urzędu Gminy

Pszczelarz powinien zabezpieczyć dowody. Wybrać osyp martwych pszczół do torebki papierowej, zabezpieczyć opryskiwane rośliny, zrobić dokumentację fotograficzną, np. ciągnika na polu.

- Bywa, że wskutek tego giną całe pasieki - mówi prezes. - To zniszczenie warsztatu pszczelarzowi.

Pasieki wędrowne

Inny problem wiąże się już z postawami samych pszczelarzy, a dotyczy ustawiania pasiek wędrownych.

– Oczywiście zdarza się, że pasieka wyjeżdża na pożytek i zostaje zniszczona przez wandali czy złodziei – mówi prezes WZP. - Ale przede wszystkim przy przemieszczaniu pasieki wędrownej należy być w kontakcie z miejscowym pszczelarzem stacjonarnym. Bo podstawia się ule komuś „pod nos”, co czasem skutkuje problemem. Albo pasieka zostanie ustawiona na polu, a plantator rzepaku nie wie o tym.

Jeden z uczestników spotkania zaproponował wyznaczenie rewirów dla pszczelarzy, na wzór rewirów łowieckich. Jak jednak argumentował prezes Dylon, wyznaczenie kwartału możliwe jest w lesie (i tak się dzieje przy ustawianiu pasiek w lasach państwowych), zaś mało prawdopodobne jest na prywatnych terenach rolnych.

Może na zjeździe Związku pszczelarskiego zostanie to uregulowane. Bo coraz więcej jest pasiek wędrownych.

Choroby i leki

Zagrożeniem dla pszczelarstwa są cały czas choroby, przede wszystkim zgnilec amerykański i warroza. Z tym wiąże się brak alternatywy leczenia pszczół. W tej chwili używana jest głównie amitraza.

- Co robić, gdyby składnika nie było nie było, gdyby został zakazany – pytał Tadeusz Dylon.

 

 

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij